Jeśli miałbym wskazać ojca chrzestnego Kustom Kulture, byłby to właśnie On. Stworzył Szczura Finka, połączył Hot Rody z potworami i dał światu pozbawione jakichkolwiek ograniczeń samochody z włókna szklanego. Do tego inspiruje do dziś artystów i wyrzutków tak samo mocno, jak 60 lat temu. Poznajcie Eda Rotha!
Dziwak
Ed urodził się 4 marca 1932 roku w Beverly Hills, które to jeszcze przez jakiś czas nie było snobistycznym zakątkiem Los Angeles. Jako syn niemieckich emigrantów angielskiego nauczył się dopiero w szkole. A w tej Edowi układało się raczej kiepsko. Trwała II Wojna Światowa, propaganda antynazistowska w USA działała na dobre. Dzieciak niemieckiego pochodzenia, który w dodatku wciąż szlifował język obowiązujący w swojej nowej ojczyźnie, był często ofiarą przemocy fizycznej. Rówieśnicy przezywali go od nazistów, co tylko zwiększało poczucie izolacji.
Został odludkiem szukającym spokoju w rysunku i w warsztacie stolarskim ojca. Kiedy Ed skończył 14 lat i mógł zrobić prawo jazdy, zaczął się jego dożywotni związek z samochodami. Za 350 dolarów kupił Forda 3-window coupe z 1933 roku. Z miejsca stał się w sąsiedztwie fajnym dzieciakiem i zaczynał cieszyć się popularnością wśród rówieśników. Próbował się ścigać na ulicach, ale dość często kończyło się to awariami sprzętu. Ed dostosował się do tego i skupił na cruisingu. Myślę, że ma to odzwierciedlenie w jego późniejszych dziełach.
Ed próbował połączyć swoją pasję z pomysłem na dalszą edukację. Jednak kierunki techniczne, które wybrał, dość szybko go rozczarowały. Cała ta fizyka i inne ścisłe przedmioty były nudne. I w jego mniemaniu wcale nie przybliżały do pracy z samochodami.
W 1951 roku w wieku 19 lat zmienił kurs i zaciągnął się do Air Force. Początek to Bombsight School w Denver gdzie między innymi nauczył się rysowania map. Oprócz tego znany był wśród kolegów jako sprawny fryzjer. Dla niespokojnego ducha zajęcia kreatywne, ale także te zajmujące dłonie były idealne. Roth stacjonował w Maroku, potem w Południowej Karolinie gdzie zakończył służbę w 1955 roku.
Artysta
Końcówka lat 50 to dla Eda okres przełomowy. Zanim jeszcze stał się „Big Daddym”, Roth założył rodzinę, która koniec końców rozrosła się do pięciu potomków. A to oznacza, że bez względu na buntowniczy i poszukujący wolności charakter Ed musiał zatroszczyć się o pieniądze.
I tak zaczął od posady w Sears, gdzie zajmował się ubieraniem manekinów i tworzeniem wystaw sklepowych. Po godzinach dorabiał, malując przed domem płomienie i pinstripy. Podobno kasował po 4 dolary od wozu. Dbał też o swój wizerunek, przystrajając Forda sedan z 1948 roku reklamą swoich usług w dziedzinie liternictwa i pinstripingu.
Roth stawał się rozpoznawalny w kalifornijskim światku kustom kulture. W 1957 roku wraz z Budem „The Baron” Crozierem i Tomem Kelley otworzyli własny interes pod nazwą „The Crazy Painters”. W końcu ilość zleceń pozwalała na utrzymanie się i malowanie stało się jedyną pracą.
Kiedy Crazy Painters zaczęło wyrabiać sobie renomę miejsca, w którym wszystko, co przyprowadzisz zostanie ozdobione płomieniami, scallopsami i pinstripami pierwszej klasy, pojawiło się zlecenie od lokalnego klubu samochodowego Drag Wagons. Panowie poprosili o wykonanie klubowych T-Shirtów. Robota przypadła Edowi, bo sprawnie posługiwał się aerografem. Był też kreatywny, dlatego na każdej koszulce dodał karykaturę członka klubu. Szaleństwo się zaczęło.
Potwory
Pomysł cieszył się tak dużą popularnością, że firma reklamowała się w Car Craft Magazine ze swoimi „weird shirts”. Oczywiście nie byli jedyni z taką usługą, ale dość sprawnie ją reklamowali. No i kreska Eda zrobiła resztę. W 1959 Roth poczuł się już na tyle pewnie, że odszedł z Crazy Painters i zaczął działać samodzielnie.
Na początek oczywiście wyszedł z inicjatywą reklamowania swoich projektów koszulek. Żeby odciąć się od kolegów, z którymi dopiero co współpracował, nazywał je „Weird-O” lub „Weerdo shirt”. Biznes koszulkowy przyniósł mu całkiem spore dochody przez długie lata. Najpierw były to rzeczy wykonane osobiście areografem. Później pieniądze pochodziły z licencji na wzory.
Dwa najważniejsze potwory w karierze Eda miały dopiero się narodzić. W 1959 roku, działając już w pojedynkę, postanowił zrealizować jedno ze swoich marzeń. Przystąpił do budowy własnego samochodu. Różnie mówi się o tym, skąd u Eda wzięło się zainteresowanie włóknem szklanym. Jedna z wersji mówi o reklamie Forda, w której pokazywano zalety nadwozia z takiego właśnie tworzywa? A może chodziło o ten z konopii? Trudno dzisiaj jednoznacznie określić.
Włókno szklane stało się idealnym tworzywem dla fantazji Rotha. Kilka lat spędzonych przy malowaniu, nazwijmy to, konwencjonalnych customów i hot rodów dało mu silną potrzebę pójścia dalej. I to nawet nie o krok, ale o całe kilometry. Do tego stopnia, że wielu miało i ma do dziś wątpliwości czy jego kreacje można w ogóle uznawać za hot rody.
Pod koniec lat 50′ scena hot rodowa skupiona była na T-Bucketach inspirowanych stylem Forda Normana Grabowskiego. Roth wykonał samodzielnie nadwozie do Outlaw z włókna szklanego, dającego mu nieograniczoną swobodę twórczą. Chromowana rama, równie bogato pokryty chromem silnik V8 z Cadillaca pochodziły z części znalezionych na złomie. Zostały przerobione i wykończone tak, by Outlaw zwalał z nóg nieskazitelnym wykończeniem. Do hot roddingu zawitał futuryzm.
Plastik
Roth reklamował swój pierwszy customowy samochód, zanim ten wyjechał z garażu za pomocą szkiców i rysunków. Był to dobry ruch, bo gdy tylko Outlaw został skończony, Ed zaczął otrzymywać zaproszenia od organizatorów targów i wydarzeń motoryzacyjnych. Za wystawianie swojego dzieła kasował oczywiście stosowną opłatę.
Przełom lat 50′ i 60′ to także fascynacja młodzieży plastikowymi modelami samochodów do sklejania. Sprzedawało się wówczas tego bardzo dużo, a rynek był konkurencyjny. W odpowiedzi na rozwój sceny customowej firma AMT wypuszczała serię model 3 in 1. Zestaw dawał możliwość zbudowania seryjnego samochodu albo dwóch wariantów customowych. Właściwie to może nawet więcej, jeśli odpowiednio pomieszać dodatkowe elementy.
Revell pozostawał wówczas nieco w tyle, nie mając nic ciekawego do zaoferowania modelarzom z kustom kulturowym zacięciem. Zmienił to Jim Keeler, który przedstawił w firmie pomysł przygotowania modelu Outlaw Eda Rotha. Pomysł przyjęto i wzięto się do roboty.
Ponownie w życiu Eda kluczowym okazał się marketing. Owszem, Roth był dziwakiem. Jego ekscentryczne poczucie estetyki i wyrażania siebie wychodziły z każdej jego pracy. Ale to dopiero Henry Blankfort pomógł stworzyć Big Daddyego. Revell potrzebował kampanii reklamowej. Pierwszy produkt już był, ale trzeba było dodać trochę pazura.
Ludzie z korporacji dostrzegli potencjał Eda do stania się bohaterem młodzieży, idolem, marką. Blankfort zaproponował pseudonim Big Daddy zainspirowany rozmiarami Eda, ale także bitnikowskim slangowym „daddy-o”. Do tego dorzucono specyficzne stroje. Coś, co miało tworzyć wizerunek pomiędzy szalonym naukowcem a zwariowanym artystą. Coś, co spodoba się dzieciakom za swój odmienny, buntowniczy charakter, ale też nie obrazi rodziców, którzy w końcu mają za te zabawki płacić.
Ed bardzo dobrze wpasował się w swoją nową rolę. Tak jakby od zawsze w niej był, ale nie umiał zebrać wszystkich atrybutów i detali niezbędnych do zbudowania tej postaci. Wygłupianie się w sesjach reklamowych dla Revella nie przeszkodziło w intensywnym budowaniu kolejnych pojazdów.
W 1961 roku narodził się Beatnik Bandit. Rok później swoją premierę miał Rotar. W 1963 Roth zaprezentował Mysteriona z dwoma silnikami. Rok później pojawił się Road Agent z silnikiem z Chevy Corvaira. Pod koniec 1964 Ed zaprezentował niesmyetrycznego Orbitrona. W 1965 roku pojawił się Surfite oddający hołd kulturze surferskiej. Coroczny maraton premier zakończył w 1966 abstrakcyjny Druid Princess.
Kolejne samochody z włókna szklanego przemieniały się w tysiące modeli do sklejania z plastiku. Na mocy umowy z Revellem Ed dostawał centa za każdy sprzedany model. Tylko z tego tytułu rocznie otrzymywał około 32 000 dolarów. Nie dziwi więc tempo tworzenia kolejnych pojazdów w tym okresie.
Szczur
Biznes koszulkowy miał się też bardzo dobrze. Roth kierował swoje wzory głównie do dzieci i młodzieży. Miały być zaczepne i charakterne. Rodzice mieli ich nie lubić, ale akceptować na tyle, by dać na nie pieniądze. W połowie lat 60′ Roth zdegustowany manią na punkcie Disneyowskiej Myszki Miki stworzył swojego antybohatera. Postać mającą stanąć w opozycji do mainstreamowej popkultury.
Tak narodził się Rat Fink. Chociaż z jego imieniem wiążą się różne historie. Podobno rozwinięcie inicjałów R.F. miało wiązać się z innym słowem na F. Tak czy inaczej Fink stał się symbolem kontestacji, patronem wszystkich czujących się innymi, nierozumianymi czy odepchniętymi ze względu na swoje dziwactwa.
Do Szczura Finka dołączyła cała banda, składająca się z postaci takich jak Mother’s Worry, Drag Nut czy Mr. Gasser. Te zwariowane potwory jeżdżące szalonymi hot rodami, customami i muscle carami stały się alternatywnymi dla Disneya postaciami, które pokochali dorośli i dzieci. A Revell zadbał o to, żeby każdy mógł mieć takiego potwora w domu, oferując ich miniaturki.
W drugiej połowie lat 60′ Roth trochę mocniej zainteresował się motocyklami. Zaczął pracować nad serią chopperów, zbudował jedną z pierwszych (a może pierwszą) trajkę z boxerem volkswagena. Zaprzyjaźnił się też z członkami Hell’s Angels co miało być powodem rozstania z Revellem. Ich bohater młodzieży nie mógł przecież być powiązany z klubem o reputacji przestępczej.
Duży dzieciak
Roth jednak nic sobie z tego nie robił. Jak sam mówił o sobie „nigdy nie dorósł” i tak też żył. W latach 70′ pracował dla Hima Bruckera, budując wystawę Cars of the Stars w muzeum w Buena Park. Wystawiano tam też kilka jego projektów. Pod pseudonimem pracował też w parku rozrywki Knott’s Berry Farm jako twórca znaków informacyjnych i wszelkich potrzebnych ozdób malowanych ręcznie.
W latach 80 spuścizna Big Daddyego dała o sobie ponownie znać. Firma Kenner Toys podpisała umowę licencyjną na koszulki, komiksy, zabawki i wiele innych drobiazgów związanych ze światem wykreowanym przez Rotha. Ale jego dokonania nie zakończyły się na plastikowych, miniaturowych potworach w szalonych samochodach.
Rozpoczął się okres, w którym jego prace i pomysły coraz częściej pojawiały się w muzeach i galeriach sztuki. Jego twórczość na dobre związała się z Kustom Kulture, lowbrow art, ale też popkulturą. Odbiorcy efektów jego wyobraźni stali się znacznie starsi, dając kolejne życia Szczurowi Finkowi i jego bandzie. Nawet samochody Rotha dopisują kolejne historie do swoich życiorysów. Jak choćby Orbitron znaleziony na tyłach Meksykańskiego domu uciech. Chociaż niektórzy mówią o księgarni dla dorosłych. Może nie zaglądali na zaplecze.
Spuścizna
W roku 2001 Ed zmarł na zawał serca w wieku 69 lat. Pozostawił po sobie ogromną spuściznę w kręgach ludzi podobnych do niego. Czujących niedopasowanie do otoczenia, twórczych, wesołych i zadowolonych z tego, jakimi są. I chociaż Szczur Fink chętnie pokazuje wszystkim środkowy palec, to przekaz Rotha jest pozytywny i pełny humoru. Bo można być niedoskonałym i trochę wykolejonym, ale to przecież jeszcze nie koniec świata. Niech inni się tym martwią!
Nawet w środowisku muzycznym Ed Roth pozostawił coś po sobie. I to całkiem dosłownie, bo Ed śpiewał w zespole „Mr. Gasser and the Weirdos”. Posłuchanie ich nie jest szczególnie trudne, zapraszam choćby tutaj:
Inspiracje Big Daddym to także użycie jego grafik na okładkach albumów. Głównie przez kapele punkowe i psychobillowe. Istnieje nawet zespół nazywający się Rat Fink, ale nie ma on bezpośredniego związku z Big Daddym. Jednym z jego bardziej znanych fanów jest też Rob Zombie, który przyznaje, że czerpie inspiracje z twórczości Rotha.
Twórczość Eda odbija się także w komiksach, współczesnej low brow art i oczywiście tatuażach. Na koniec polecam też Waszej uwadze świetny i klimatyczny dokument Tales of the Rat Fink. Widziałem ten film lata temu, ale już do mnie leci DVD z Amazona. Polecam raz jeszcze!
MSK
1 thought on “Ed „Big Daddy” Roth”
Możliwość komentowania jest wyłączona.