Wszyscy chyba wiemy jak wygląda tradycyjny Hot Rod, przynajmniej taką mam nadzieję, bo od kilku lat staram się tę wiedzę przekazywać. Formuła jest dość prosta i całkiem uniwersalna. Zrzucamy masę, poprawiamy aerodynamikę, dorzucamy mocniejszy silnik i optymalizujemy przełożenia. Proste prawda?
Te wszystkie rzeczy mają sprawić by samochód był szybszy. Skutkiem ubocznym jest też zmiana wyglądu. W przypadku Hot Rodów zmiana wyglądu jest dość radykalna, a jak się okazuje nie musi być poprzedzona godzinami spędzonymi nad pracami blacharskimi.
W filmiku na kanale Hop Up możemy zobaczyć jak w ciągu minuty seryjny Ford A zmienia się w Gow Joba, czyli takiego wczesnego i prostego Hot Roda. Dla niektórych to nawet to samo.
Oczywiście ta minuta to kwestia przyśpieszonego tempa, ale ten materiał to fajna okazja, żeby zobaczyć jak niewiele potrzeba, żeby uzyskać całkiem spory efekt. Ma to też przełożenie na osiągi. Przyśpieszenia nie podano, ale prędkość maksymalna mierzona GPSem wzrosła z 83 km/h do oszołamiających 93 km/h!
Mało? Wystarczająco, żeby pogonić seryjniaka na ulicy. A przecież to dopiero początek modyfikacji. Najgorsza i najdroższa robota dopiero przed nami. Teraz już Wiecie dlaczego Hot Rody nie mają błotników. Prawda?