To już prawie połowa lutego, więc przyszedł czas na kolejną aktualizację kolekcji modeli samochodów. Tym razem same kontynuacje, czyli kolejne mainlinowe Hot Wheelsy, oraz kolekcje „gazetowe” w 1:43 i 1:24. Zachęcam do wejścia dalej, ale także ostrzegam. Znowu trafił się Polonez.
1/24
Tak jak ostatnio zacznijmy od kolekcji Samochody PRL od Hachette. Jak już wspominałem mizerna dystrybucja kolekcji w zderzeniu z dużym zainteresowaniem modelami polskich samochodów sprawiła, że te znikały z kiosków chyba jeszcze zanim się tam pojawiły. Potem oczywiście można było je znaleźć na OLX i innych Marketplejsach za niebotyczne kwoty.
Od jakiegoś czasu Hachette zaczęło ponownie sprzedawać modele tych samych samochodów w następnych numerach kolekcji. Do tej pory były to kolejne Fiat 125p i Warszawy sedan. Żeby urozmaicić temat były oferowane jako taxi. Pojawiały się też powtórki Żuków i Syren w innych kolorach niż wcześniej. Teraz wróciła Warszawa kombi. Nie udało mi się zdobyć poprzedniej, bo doszedłem do wniosku, że mam ważniejsze rzeczy na głowie od biegania za modelem.
Niestety konwersja Warszawy na ambulans jest bardziej wymagająca niż na taxi. Po pierwsze brakuje matowionych szyb w tylnej części. Ma to nawet model ambulansu w skali 1:43 sprzedawany w jednej z kolekcji DeAgostini. Brakuje też noszy. Dostaliśmy tutaj seryjne wnętrze. Jakby tego było mało mamy też bagażnik dachowy z kombi.
Hachette poszło po najmniejszej linii oporu zupełnie niepotrzebnie komplikując sprawę. Dajcie możliwość kupna dokładnie tego co już było. Niech to będzie na wyciągnięcie ręki i tyle. Nieudane konwersje też się sprzedadzą, ale dodatkowe koszty stworzenia innej wersji raczej nie są warte efektu końcowego.
Jednakże kiedy zaczynałem zbierać modele, praktycznie nie było miniatur polskich samochodów. A teraz jest tego na pęczki w różnych skalach. Mamy coraz większy wybór w skalach 1/43 i teraz także w 1/24. Czekam aż modele w tej skali pojawią się w normalnej sprzedaży co pewnie nastąpi. Czekam też na wejście na scenę skali 1/18. Mamy też skalę 1/8 ale dostępną tylko w prenumeracie.
1/43
Tymczasem kolekcja DeAgostini Legendy FSO dowozi kolejne modele samochodów, które do tej pory nie były uwiecznione w miniaturze. W większości są to prototypy co jest najmocniejszą stroną tej propozycji wydawniczej. Syrena Laminat jako model jest rzecz jasna wykonana z aluminium. Jak widać na powyższym zdjęciu jedno światło próbuje odpaść. Niestety czasami tak bywa w niskobudżetowych modelach. Ostatnio poprawiłem Syrenę Mikrobus ponieważ miała dokładnie ten sam problem.
Co do samego samochodu to nie sądzę, żeby wprowadzenie do go masowej produkcji cokolwiek zmieniło. Polski przemysł motoryzacyjny borykał się zasadniczo z tym samym problemem w całej swojej historii. Nie chodziło o to, żeby poprawiać nadwozia i sam wygląd samochodów. Chodziło o to, żeby w końcu opierały się na dobrej mechanice, adekwatnej do czasów konstrukcji. Syrenę Laminat pierwszy raz widziałem na żywo ustawioną na kontenerze na terenie takiego szroto-warsztatu w Blizne Łaszczyńskiego koło Warszawy. Ciekawe co się dalej stało z tym samochodem? W zasadzie robiła to co wychodziło jej najlepiej. Stała i wyglądała.
Nie wiem czy wspominałem, ale Polonez to mój najmniej ulubiony pojazd z FSO. No może nie licząc już tych wszystkich Daewoo. Kolekcja DeAgostini za to dzielnie dowozi kolejne Poldony. Obiecuję, że jak się skończy, to pokażę Wam je wszystkie. Tymczasem model prototypu Caro jest o tyle ciekawy, że nie mam w swojej kolekcji ani jednej miniatury samochodu w wersji typowo studyjnej. To zawsze coś.
Czasami zastanawiam się po co mi te wszystkie krajowe wozy w gablocie i zaczynam wtedy odczuwać bardziej poczucie misji niż szczególnej miłości do tych konkretnych samochodów. Wydaje mi się, że pasjonując się motoryzacją trzeba skorzystać z okazji do poznawania wyrobów fabryki z rodzimego miasta. I chyba właśnie dlatego je zbieram. Robię własne miniaturowe muzeum motoryzacji.
1/64
Tak Hot Wheelsy nie są w skali 1:64, wiem o tym. A teraz już wróćmy do miniaturek. Tank Car Jaya Leno to jeden z pięciu modeli poświęconych kolekcji samochodów Leno. Set sygnowany Jay Leno’s Garage składa się z miniaturek Mercedesa 300SL, McLarena F1, Chevroleta Corvair Yenko Stinger, Lamborghini Countach LP 5000 QV i właśnie Tank Car. Wybrałem ten ostatni bo z tego setu pasuje najbardziej do mojej kolekcji.
A teraz już mainliny. Miniaturka po lewej to wariacja na temat pick-upa Toyoty. Nie mogłem się oprzeć tej szalonej, typowo hot wheelsowej wizji japońskiej półciężarówki. Lancia Delta Integrale, już nie pierwsza w mojej kolekcji HW, skusiła kalkami Michelin, które tylko wzmacniają rajdowy klimat.
Pontiac po lewej to inny wariant kolorystyczny modelu, który już mam w oryginalnym białym kolorze. To miniaturka zwycięzcy konkursu Hot Wheels Legends Tour. Z kolei drugi samochodzik to Nissan Maxima kombi. I właśnie z uwagi na rodzaj nadwozia trafił do kolekcji.
Krótki bus wpadł w oko oczywiście za sprawą motywu Moon. Za to Volvo P1800 Gasser to kolejny zwycięzca Legends Tour. To znaczy, że taki samochód istnieje naprawdę. Ale to temat na osobną okazję.
Podobnie jak Pontiac i Volvo ten Ford również referuje do prawdziwego samochodu. Oryginał Mata i Debbie jest różowy i w takim właśnie kolorze też mam Hot Wheelsa w kolekcji. Nie mogłem jednak przepuścić alternatywnej wersji kolorystycznej.
Foxbody to uzupełnienie kolekcji Mustangów. Lubię tę generację, ale też trzeba przyznać, że Hot Wheels jest mocno toporny. W porównaniu z innymi, Foxbody HW wydaje się być za ciężki i za duży. Za to z kolejnego Forda 32′ chyba tłumaczyć się nie muszę? I sami zobaczcie te barwy Gulfa.
Tymi dwoma pick-upami płynnie przechodzimy do Matchboxów. El Camino jest dość toporne jak na HW, zaś Ranchero całkiem udane jak na Matchbox.
Na koniec dwa Matchboxy. Dodge jest mocno toporny, ale to bardzo ciekawa miniaturka. Z kolei Bronco w barwach służby Parków Narodowych jest uzupełnieniem kolekcji Fordów. Jest to też kolejny przykład, że współczesne MBXy znacznie lepiej ilustrują samochody współczesne niż klasyczne. Te drugie wydają mi się przeważnie lekko niezgrabne.
I to by było na tyle. Coś czuję, że z kolejnym i nowościami w kolekcji wrócę za dłuższy czas. Ale kto wie co się po drodze wydarzy? Bądźcie czujni, nowe treści na RiP w (prawie) każdy czwartek!
MSK