Aktualizacja kolekcji odc. 2

Równo miesiąc po poprzednim odcinku wracam z kolejnym. Dzisiaj dowiecie się jak było na Giełdzie modeli samochodów, czy warto zainteresować się nową kolekcją z rajdówkami i co można dostać w pobliskim supermarkecie.

Giełda

Giełda odbywa się raz na kwartał w Neo Garage (Warszawa – Ursus), które to miejsce bardzo dobrze sprawdza się w tej roli. Dojazd dla wystawców i kupujących z całej polski też jest chyba dość dobry. Neo zlokalizowane jest bardzo blisko trasy S8. Wspominam o tym, żeby zachęcić niezdecydowanych do wizyty na majowej edycji.

Ostatnia giełda dopisała pod względem ilości wystawców. Ludzi było sporo i widać, że zainteresowanie samochodami w skali jest całkiem spore. Tak jak i sumy, które niektórzy wydali na swoje hobby. I tutaj pojawia się też mocna jak i słaba strona tej edycji.

Bardzo dużo było Hot Wheelsów z serii main line. Czyli takie, jakich sporo jest na półkach zwykłych sklepów. Drugim zauważalnym zjawiskiem były modele dostępne w seriach z gazetą. Zarówno polskie wydania jak i zagraniczne. Te dwie rzeczy dominowały, ale nie zabrakło także modeli starszych w stanie od destruktu do ideału, oraz młodszych i starszych modeli we wszystkich wiodących skalach.

O ile Hot Wheelsy i Matchboxy z aktualnych „rozdań” sklepowych trochę mi nie pasują, tak do modeli gazetowych nie mogę się przyczepić. Sam kupiłem dwa modele z serii zagranicznej. Niestety ale właśnie ten segment modeli jest najlepiej dostępny cenowo. Modelarstwo to drogie hobby. I chociaż dało się na giełdzie wyjąć miniatury w konkurencyjnych cenach, to rynek nie daje tutaj dużego pola manewru.

Zachęcam do wizyty w Neo Garage w maju. Kilka tysięcy modeli wystawionych na sprzedaż robi wrażenie. Każdy znajdzie coś dla siebie bez względu na zasobność portfela czy wymagania i gust. Warto też przyjechać, żeby popatrzeć co oferuje to hobby i być może namówić się do rozpoczęcia kolekcji.

1/43

Skoro już jesteśmy przy Giełdzie to zacznijmy od zakupionych tam Transitów. Są to modele z francuskiej serii wydawanej w formie prenumeraty i w kioskach. Tematem są samochody serwisowe ekip rajdowych. To już samo w sobie świetny pomysł na kolekcję, lub uzupełnienie dość popularnego tematu jakim są samochody rajdowe i wyścigowe.

Modele dostępne za pośrednictwem wydawnictwa Altaya to w gruncie rzeczy lekko zubożone IXO. I faktycznie znajdziecie zarówno „Prosiaka” jak i „Turka” w malowaniu Ford Motorsport właśnie od tego producenta. Modele różną się kołami i kilkoma detalami. Jakość jest moim zdaniem porównywalna.

Co ciekawe malowania Renault Philips nie dostaniecie w formie innej niż z wydania „gazetowego”. Jeśli chodzi o Transita MK1 w skali 1:43 to widziałem też czerwonego z logotypem Firestone od firmy Spark. Mowa oczywiście o busie serwisowym. Tamten miał dołączone felgi z oponami typu slick i deszczówkami. Nawiązywał więc bardziej do klimatów wyścigowych.

Oglądając zdjęcia pamiętajcie proszę, że prezentowane modele mają po około 12 cm. Wydaje mi się, że jakość jest zadowalająca i warto było dodać je do kolekcji.

Pozostają przy seriach „gazetowych” wracamy na polski rynek. DeAgostini wystartowało z kolekcją samochodów rajdowych w skali 1:43. Pierwszy numer kupiłem właściwie tylko dlatego, że kosztował 15zł. Akurat Toyota Yaris WRC nie pasuje do końca do mojej kolekcji, ale za tą cenę chciałem sprawdzić jakość.

Oczywiście jeżeli jakiś model jest dostępny w prenumeracie od wydawnictwa typu DeAgostini czy Altaya, to jest też dostępny w lepszej wersji od IXO. Ceny są zróżnicowane, ale za IXO trzeba dać ponad 150zł. Jakość modelu za 15zł w tym wypadku nie wcale tak tragiczna jak różnica w cenie.

Model można też kupić od Sparka. Jest to również model lepiej wykonany od „gazetówki”, ale ceny zaczynają się od 250zł. Warto też mieć na uwadze fakt, że większość różnic w jakości będzie widoczna głównie na zdjęciach takich ja te poniżej. Na żywo przy tej skali nie spodziewam się nokautującej różnicy. Model Yarisa w skali 1:43 mierzy 9cm.

Dosłownie wczoraj wyszedł drugi numer. Tym razem Fiesta WRC w cenie 35zł. Oczywiście kupiłem. Ale ją pokażę Wam w następnej aktualizacji.

Kończąc wątek nowości w mojej kolekcji w skali 1:43 przedstawiam kolejne dwa numery aktualnej serii DeAgostini poświęconej samochodom z FSO. Kolejny Polonez, tym razem sedan. Swoją drogą to bardzo ciekawa idea, żeby uwstecznić ten samochód także z zewnątrz. Jak dobrze wiemy FSO dopięło swego i wiele lat po tym prototypie Polonez w nadwoziu sedan pojawił się na rynku.

Pewnie jeszcze liczycie śruby na felgach obutych w terenowe opony na sedanie. Jak już skończycie to przejdźmy do kolejnego prototypu. FSO Furgon to kolejna ślepa uliczka w historii polskiej motoryzacji. Powstały w 1957 roku prototyp opierał się w dużej mierze na mechanice z Warszawy M20. Sam model podobnie jak oryginał wygląda na bardzo uproszczony i surowy. Za to idealnie uzupełnia kolekcję poświęconą historii polskiej motoryzacji.

1/64 i zbliżone

Na koniec jeszcze kilka znalezisk z supermarketów, czyli Hot Wheels i Matchbox. Przy okazji zwróćcie uwagę na jakość wykonania kalkomanii na modelach w skali 1:43, które mierzą od 9cm do 13cm (powyżej) z maleństwami mierzącymi do 7cm.

Seria Team Transport składa się z modelu samochodu i lawety. Te duety zawsze posiadają gumowe opony. Dodatkowa ciekawostka jest taka, że nigdy nie wyciągam ich z oryginalnych opakowań. Tym razem w pobliskim markecie wypatrzyłem zestaw z dragowym Plymouthem Cuda. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego dołączył do kolekcji.

W tym samym sklepie wpadł mi też jeszcze modelik z seri Real Riders. Tutaj też wyróżnikiem są gumowe opony cechujące Hot Wheels Premium. Camaro pochodzi z serii Fast & Furious, która to franczyza jest już zajeżdżana przez Mattel jak Beczka w Kongo. Ja wziąłem Camaro bo uwielbiam uterenowione osobówki.

Na koniec tzw. mainline od HW, czyli najtańsza i najpospolitsza forma amerykańskiego resoraka. Hot Rodowy klimat to jedno, ale malowanie nawiązujące do legendarnego So Cal Speed Shop to jak dla mnie największa atrakcja.

Miało być na koniec, a przecież jeszcze Matchbox! Leżał sobie w Biedronce taki piękny Ford, więc musiałem wziąć. Miniaturka nie oddaje w pełni tego klimatu, ale czarna trzysetka na czarnych stalowych felgach ma klimat.

I to by było na tyle. Wybaczcie kłaczki na niektórych zdjęciach, ale wciąż nie rozwiązałem problemu pozbywania się ich z tła, którego używam do zdjęć. Pamiętajcie też o Giełdzie w maju. Polecam przy okazji kalendarium wydarzeń na www.retrokultura.pl. Pozwoli nie zapomnieć o ciekawych wydarzeniach. Niedługo planuję też zacząć prezentować Wam dokładniej swoją kolekcję. Nie wiem tylko od czego zacząć. Kolekcja liczy już ponad 1000 modeli.

MSK.