Lata 60′ w USA to stale rosnąca moda na wyścigi na 1/4 mili. Drag Racing rozrastał się do tego stopnia, że nawet zima nie mogła powstrzymać zapaleńców przed organizowaniem zawodów. No ale jak ścigać się na dragstripie pokrytym lodem? To proste, trzeba przenieść się tam, gdzie lodu i śniegu nie ma. Na przykład pod dach
Chicago’s International Amphitheatre swoją działalność rozpoczął w 1934 roku i służył dzielnie amerykańskiej społeczności do 1999 roku. Gościł polityków, gwiazdy takie jak Elvis Presley czy The Beatles. Powiedzmy wprost, jak to duży budynek wystawowy działy się tam rzeczy różne. Nie dziwią pokazy samochodowe, ale wyścigi kartingowe czy tzw. Midgetów mogą już wzbudzić zainteresowanie.
Chociaż przecież dobrze znamy wydarzenia takie jak Race Of Champions gdzie mistrzowie ścigali się na trasie wytyczonej na stadionach. Drifterzy też dobrze znają takie klimaty. Nawet Stadion Narodowy gości bestie jeżdżące bokiem. Ale drag racing pod dachem?
30 grudnia 1962 roku w Chicagowskim Amfiteatrze zorganizowano pierwsze tego typu wyścigi w zamkniętym obiekcie. Prosta była krótsza niż normalnie, liczyła 134 metry długości i 18 metrów szerokości. Dwie linie wyścigowe zabezpieczone były stalowymi barierami chroniącymi widzów.
A tych potrafiło przyjść całkiem sporo. Pierwsza edycja halowych wyścigów równoległych ściągnęła 5500 gapiów. Na śliskiej betonowej nawierzchni wystartowało 148 samochodów w najróżniejszych klasach, od maszyn seryjnych po Gassery. Tutaj jednak szaleństwo się nie kończy, bowiem kaski nie były obowiązkowe, ale na pocieszenie organizator zabezpieczał bardziej ryzykowne miejsca belami siana.
A o utratę kontroli nie było trudno, bowiem jak już wspomniałem zawody odbywały się zimą. Samochody za to ustawiały się w kolejce do startu na zewnątrz budynku, co oznacza, że „wnosiły” śnieg i wodę na tor. Nie mówiąc już o samochodach, które na zawody przyjechały na kołach i tego śniegu z lodem było pełno w nadkolach i wszelkich innych zakamarkach. Organizatorzy robili co mogli, żeby samochody i nawierzchnię osuszać, ale i tak zawodnicy mówili, że mają wrażenie ścigania się na lodzie.
Wspomniany dystans 440 stóp najszybsi przejeżdżali w około 5 sekund osiągając prędkość 128 km/h. Do wyhamowania zawodnicy mieli jeszcze 201 metrów. Podobno większości to wystarczało. Kolejne zawody odbyły się 27 stycznia 1963 roku. Tym razem zgłosiło się 247 zawodników. Impreza rosła z roku na rok, robiło się więc coraz bardziej gęsto.
Tłumy widzów od początku były trudne do opanowania. Nie dało się im zapewnić trybun, więc wszyscy po prostu stali wzdłuż barierek oddzielających ścigające się samochody od ludzi. Podobno niekiedy tłum napierał tak, że niektóre barierki ograniczające dostęp pękały. Do tego dodajmy potworny huk jaki musiał towarzyszyć tej beztroskiej zabawie w zamkniętym pomieszczeniu. No i oczywiście duże ilości spalin na raz, oraz dużo palenia gumy. Opony po przestoju na mrozie i śniegu trzeb było solidnie wygrzać przed startem na gładkiej i z natury śliskiej nawierzchni.
Niestety w 1965 roku Chicagowska straż pożarna zorientowała się, że coś tu jest nie do końca tak jak powinno. Strażacy orzekli, że nie można stłoczyć tak wielu ludzi w zamkniętej przestrzeni w której znajduje się tak dużo samochodów ze zbiornikami wypełnionymi łatwopalną substancją. Spaliny też dostrzeżono jako pewien problem.
Dzisiaj o wyścigach w Amfiteatrze mówi się, że były to jedyne takie na Świecie. A co jeśli ktoś w 1971 roku nagrał podobne wydarzenie w Three Rivers Stadium w Pittsburgu w Pennsylvanii? (film pod zdjęciami) Ile jeszcze było takich wyścigów? Może ktoś z Was dokopał się jakichś ciekawych informacji na ten temat? Dawajcie znać.
MSK