The Modern Painter

Wniósł ogromny wkład do pinstripingu i aerografii. Nie stronił też od młotka i spawarki, a nawet kaskaderskich występów za kierownicą na planach Hollywoodzkich produkcji. Jego najpowszechniej znane dzieło nosiło numer 130, chociaż nie za to zyskał sobie sławę w środowisku customowym i wyścigowym. Poznajcie Deana Jeffriesa.

Wyścigówki i Niemcy

Edward „Dean” Jeffries urodził się 25 lutego 1933 roku w Lynwood w stanie Kalifornia. W tamtych czasach było to idealne miejsce na ziemi, żeby związać się na całe życie z Hot Rodami i Customami. Jednak to nie samo zwariowane, kalifornijskie powietrze pchnęło Deana ku samochodom. Wychowywał się w sąsiedztwie Troya Ruttmana, profesjonalnego kierowcy wyścigowego. W przyszłości ta znajomość miała zaowocować kontaktami z J.C. Agajanianem, właścicielem zespołu wyścigowego i motorsportową szychą, który to zlecał Deanowi malowanie licznych wyścigówek Indy Car.

Kiedyś wyścigówki były malowane przez artystów odręcznie

Najważniejszym człowiekiem, który wtłoczył benzynę w krwioobieg młodego Deana, był jego ojciec Edward James Jeffries. James spędzał dużo czasu, dłubiąc przy samochodach wyścigowych, szczególnie przy tzw. Midget’ach. Podobnie jak ojciec, młody Jeffries skupiał swoje zainteresowania głównie na technice, jazdę na torze pozostawiając innym.

Jeśli chodzi o scenę customową, to młody Jeffries znalazł się po raz kolejny w niezłym położeniu. Żyjąc w Compton, miał tuż za rogiem siedzibę króla Kustomów. Do Barris Kustoms Dean miał wpadać często po szkole, gdzie przesiadywał, obserwując proces powstawania kustomów i hot rodów.

Dean w wieku 17 lat skończył szkołę i zaciągnął się do armii. Tam został wysłany do Amerykańskiej jednostki Sanhoffen w Niemczech, gdzie przydzielono mu zadanie rysowania map. Była to prawdopodobnie pierwsza praca Jeffriesa wykorzystująca jego talent plastyczny.

Młody Jeffries zaprzyjaźnił się z wiekowym Niemcem. Staruszek był rzemieślnikiem utrzymującym się z malowania ozdobnych pasków i wzorów na pianinach i meblach. To właśnie on nauczył Deana podstaw sztuki pin-stripingu, ćwicząc z nim wytrwale pewną rękę i bystre oko. Efekt? Horch kupiony przez Jeffriesa za 25 dolarów stał się treningowym płótnem. Ależ to musiało wyglądać!

Horch, którym po Jeffries jeździł podczas służby w Niemczech

Barris, Von Dutch i Shelby

Po powrocie do Compton po zaledwie roku służby, Dean zatrudnił się w warsztacie na nocną zmianę, gdzie szlifował swoje umiejętności praktyczne z zakresu obsługi tokarek, frezarek i wiertarek kolumnowych. W dzień uczył się customowego fachu poprzez podglądanie przy pracy takich rzemieślników jak George Cerny, Sam Barris czy Von Dutch.

Z tym drugim Dean związał się bliżej. Ludzie mówili o nich „Von Dutch and The Kid”. Po wstępnym, ale bardzo ważnym kursie u starego Niemca, Jeffries kontynuował lekcje pin stripingu od Von Dutcha. Ostateczne opanowanie tej sztuki zawdzięczał później właśnie jemu, wytyczając szlaki nowoczesnego malowania.

Tutaj zaczyna się także historia słynnego symbolu uskrzydlonego oka, swoistego herbu Von Dutcha. Legenda głosi, że Kenny dość często malował na swoim czole trzecie oko. To z kolei zainspirowało Deana do namalowania grafiki prezentującej gałkę oczną ze skrzydłami. Podobno projekt powstał w 1951 roku. Z czasem Von Dutch przyjął ten motyw i wykorzystywał go także komercyjnie. Siostra Kennyego twierdzi, że podobny motyw jeszcze przed Jeffrisem wyszedł spod ręki Eda Rotha. Tak czy inaczej, wykorzystywany komercyjnie symbol jej brata ma rzekomo różnić się od tych grafik. Ile w tym wszystkim prawdy? Ciężko ocenić. Nikt do nikogo nie rościł żadnych pretensji o pieniądze i sławę.

Trzecie oko Deana

Kolejnym momentem przełomowym okazały się wizyty w położonym w Compton warsztacie Georga Cernego, który to pewnego razu zaproponował Deanowi zrobienie stripów na kadłubie łodzi. Po udanym pierwszym zleceniu pojawiło się kolejne. Tym razem pod pędzel trafił Plymouth wagon 1950. Jeffries stopniowo zaczął swoją dzienną aktywność poświęcać pinstripingowi. Na jego korzyść przemawiało to, że w owym czasie współczesnym pinstripingiem zajmowało się właściwie dwóch ludzi. Von Dutch i on.

Mistrz przy pracy

Równolegle do działalności w środowisku customowym Jeffries coraz częściej pojawiał się w garażach zespołów wyścigowych. Ozdabiał samochody i kaski takich sław jak Parnelli Jones czy A. J. Foyt. Na początku lat 50’ miał nawet kontrakt z Mobil Oil na malowanie ich loga na wyścigówkach Indy Car. Na początku lat 60’ pracował także dla Shelbyego, pomagając mu w obrabianiu aluminium, ale przede wszystkim w lakierowaniu. Caroll dysponował na początku jednym egzemplarzem Cobry, który Jeffries często przemalowywał, żeby stworzyć iluzję większej floty tych sportowych aut. W takich okolicznościach było to raczej malowanie na szybko, ale z efektem godnym samochodu demonstracyjnego.

Jeffries był ważnym ogniwem w historii Cobry

W końcu przyszła pora na zlecenie od samego Króla Kustomów. Barris zlecił wykonanie stripów na Mercurym 49’ Johnnyego Zupana. Test został zaliczony i pojawiła się propozycja etatu. Jednak Dean nie chciał pracować w ten sposób. Zaproponował swoje usługi w ramach współpracy podwykonawczej. Panowie się dogadali, Barris podnajął mały lokal Jeffriesowi, gdzie ten mógł otworzyć swój własny mały biznes.

W ten sposób Barris zgarnął drugiego pinstripera, mając go niemal na wyłączność. W odróżnieniu od Von Dutcha Jeffries był bardziej stabilny emocjonalnie i praca z nim była nieporównywalnie łatwiejsza. Tylko Cerny, który jak pierwszy w branży dał szansę Jeffriesowi, poczuł się urażony odejściem Eda. Niestety nie był w stanie dać chłopakowi takich zarobków jak Król.

Chevy Aztec pięknieje z każdym pociągnięciem pędzla

Od przeprowadzki pod skrzydła Barrisa w 1956 roku kariera Jeffriesa znacznie przyspieszyła. Wiele z malowanych przez niego samochodów trafiało na okładki magazynów i zdobywało nagrody na pokazach. Ponadto Dean zaczął pracować z aerografem, aplikując grafiki na malowanych pojazdach. Nie można też pominąć malowania aerografem na t-shirtach, co cieszyło się szczególnym powodzeniem w trakcie zlotów i pokazów. Był jednym z pierwszych, którzy spopularyzowali ten temat. Ed Roth robił to później.

Był jednym z tych, którzy zapoczątkowali modę na takie koszulki

7 Grudnia 1957 roku podczas przerwy obiadowej spędzonej w restauracji Dean zauważył ogień po drugiej stronie ulicy. Palił się warsztat Barrisa. Dean bohatersko uratował z ognia Chevroleta 56’ swojej dziewczyny. W pożarze spłonęło w sumie 14 samochodów, ale to temat na osobną okazję. Tak czy inaczej, Barris przeniósł działalność do nietkniętych budynków na czas remontu. Znalazło się też miejsce dla Jeffriesa.

W 1955 roku wydarzyła się tragedia, której efektem stało się uwiecznienie jednej z prac Deana i wpisanie jej na stałe do światowej pop kultury. Edward przyjaźnił się z Jamesem Deanem. Połączyła ich pasja do wyścigów. To właśnie Jeffries przyozdobił pachnące nowością Porsche 550 Spyder numerem 130 i imieniem „Little Bastard”

Legendarny Little Bastard

Jeffries Studio of Style

Początek lat sześćdziesiątych przyniósł kolejne zmiany. Dean założył w pełni niezależny warsztat „Jeffries Studio of Style” na Sunset Bulevard w Hollywood. Stamtąd dość szybko przeniósł się w inną lokalizację. Niedaleko, bo na Cahuenga Boulevard gdzie pracował aż do 2013 roku. W nowej siedzibie Dean oprócz pinstripingu i malowania samochodów sprzedawał pędzle i akcesoria dla pinstriperów oraz drobne gadżety. Najważniejsze jest to, że na dobre zaczął tam pracę ze stalą i aluminium rozszerzając spektrum swoich customowych talentów.

Owocem nowych umiejętności był projekt znany jako Mantaray. Oczywiście jak wiecie z poprzedniego materiału na RiP, nie był on samodzielnym twórcą tego pojazdu. Tak czy inaczej, Mantaray miała być dowodem na to, że Dean to już nie tylko pinstriper. Projekt ten został nagrodzony w 1964 roku na National Roadster Show.

Dean dokładnie dokumentował proces powstawania Mantaray

W międzyczasie Jeffries pracował nad samochodami na potrzeby Hollywood. Był to powód pewnych niesnasek z Georgem Barrisem, który lubił zgarniać dla siebie „prawa autorskie” do projektów zamawianych w jego firmie. Jedni, jak Bill Hines zdawali się nie przykładać do tego dużej wagi, inni jak Dean Jeffries nie potrafili przejść obok tego obojętnie. The Monkeemobile to typowy projekt, do którego powstania Barris nie przyłożył ręki. To dziecko Deana. Jednak George przypisał sobie stworzenie tego projektu. Król zadbał nawet o to, by producent modelu dopisał na pudełku jego nazwisko.

Skradziony projekt. Barris lubił przypisywać sobie efekty pracy cudzych rąk

W 1968 roku Dean zaczął odcinać się od budowania customów i pojazdów filmowych. Swoją uwagę skupił na produkcji własnych Buggy. Od 1969 roku w liczącym kilkanaście osób warsztacie ruszyła produkcja modeli Kyote I i Kyote II. Łącznie wyprodukowano 1100 egzemplarzy. Te bazujące na podzespołach VW Garbusa samochody doczekały się nawet modelu do sklejania.

Człowiek wielu talentów

Edward Dean Jeffries zmarł 5 maja 2013 roku w swoim domu. Pozostawił po sobie wiele pięknych maszyn. Oprócz pinstripingu wpłynął także na motyw płomieni malowanych na samochodach. Opracował też własną farbę „Jeffries Indy Pearl”. Dzięki umiejętnościom blacharskim i spawalniczym zasłynął w Hollywood jako dostawca filmowych samochodów do takich produkcji jak The Green Hornet, Diamonds Are Forever czy Convoy. Na planie filmowym pojawiał się także w roli kaskadera i koordynatora kaskaderów samochodowych w takich filmach jak Blues Brothers czy Die Hard: With a Vengeance. W sumie wystąpił w 40 produkcjach filmowych i telewizyjnych. Jego życie odcisnęło niemałe piętno na Kustom Kulture oraz na globalnej pop kulturze.

Słynne 356 Jeffriesa. Na długo przed tymi wszystkimi „Outlaw Porsche”

MSK

Sprawdźcie pozostałe #CustomoweHistorie