Jest koniec stycznia roku 2017. Czas postanowień i podsumowań. O tych pierwszych będzie trochę później. A co z podsumowaniami?
Nie lubię pisać o sobie. Ale chyba nie da się tego uniknąć. Szczególnie teraz dobrze jest spojrzeć wstecz. Rdza i Płomienie trwała sobie ze skromną ilością publikacji. Ale ciężko, żeby było inaczej skoro zakładając tę domenę planowałem opisywać tutaj swoje garażowe i zlotowe przygody. A tych w dalszym ciągu nie było.
Było za to coś innego. Zakup samochodu „na co dzień” dla mnie i przywództwo w projekcie „samochód dla przyszłego emeryta”. Ale o wnioskach z licznych wizyt w komisach, salonach i u prywatnych sprzedających opowiem kiedy indziej. Teraz czas przyjrzeć się temu co zapamiętam z dużego świata motoryzacji AD 2016.
Bohaterowie drugoplanowi
Nie posiłkując się absolutnie żadnym „riserczem” stwierdzam zatem, że ubiegły rok był czasem Volkswagena i Forda. Niestety nowa Alfa Romeo Giulia nie wstrząsnęła aż tak środowiskiem motoryzacyjnym jak powinna. Mam nadzieję, że jeżeli pojawi się wersja kombi to zbierze zasłużoną uwagę.
To samo można powiedzieć o Fiacie 124, który bazuje na Mazdzie MX5. Fiata oglądałem osobiście. Niestety chociaż jeszcze nie mam 30 lat, to już łysieję więc powinienem trzymać się z dala od tego typu samochodów. Nie zmienia to jednak faktu, że w kategorii „drivers cars” pojawił się kolejny zawodnik o którym warto pamiętać.
Pozostają przy Fiacie nie zapominajmy o wesołej rodzince Dodge’a spod znaku HellCat. Owe piekielne koty są dobrym przykładem na to, że chociaż absurdalna moc fascynuje, to nie daje pierwszego miejsca na liście przebojów na długi czas. Być może dlatego Dodge przygotował Challengera z napędem na cztery koła i lada moment wypuści wersję Demon, która ma jeść HellCaty na śniadanie. Chyba.
Hoonigan Ford
Jednak tym, który najwięcej ugrał był Ford. I uwierzcie, że kilka razy się zastanowiłem zanim to napisałem. Wiadomo dlaczego. Nie mam jednak najmniejszych wątpliwości, że marka bardzo zyskała wizerunkowo. Mustang okazał się być strzałem w dziesiątkę. Po oryginalnym, pierwszym Mustangu jest to chyba druga generacja, która zyskała aż taką popularność.
Wóz szybko stał się najlepiej sprzedającym samochodem sportowym nawet w Niemczech. Okazuje się, że i w Polsce nie można narzekać na sprzedaż nowych Mustangów z silnikiem V8, co w tych czasach ,w tej sytuacji ekonomiczno-ekologicznej jest sporym wyczynem.
Może sukces polega na tym, że to w końcu samochód sportowy w europejskim rozumieniu. Czego nie można było powiedzieć dotychczas.
Swoją drogą to zabawne, że w USA pojawiła się fala wypadków z udziałem Mustangów wpadających w ludzi. To znaczy, nie jest śmieszne, że ktoś wjeżdża samochodem w człowieka. Ale faktycznie ilość wypadków przy okazji zlotów, pokazów i wszelkiej maści motoryzacyjnych wydarzeń, podczas których kierowca traci panowanie nad samochodem i wypada z drogi budzi już tylko politowanie. I rodzi całą masę memów i żartów z Mustangiem w roli głównej.
Dobry rok Forda to także świetny odbiór Fiesty ST. Uśredniając większość testów robionych przez szanowane persony z Europy i USA wychodzi, że jest to obecnie najlepszy mały Hot Hatch. Chętnie bym to sprawdził.
Focus RS to kolejny przebój, który wygrywa wszystkie testy i porównania z konkurencją. A wisienką na torcie, obok solidnego Raptora, jest Ford GT, który obok symbolicznej wygranej w klasie w 24H Le Mans uwodzi dziennikarzy i ekspertów z całego świata.
Albo Ford ma kupę kasy na łapówki, albo jakimś cudem udało im się zrobić pięć samochodów z których każdy wyróżnia się w swojej klasie. Wychodzi na to, że szukając mitycznego „drivers car” w pierwszej kolejności należy uda się do salonu z Błękitnym Owalem. Historia zatoczyła koło.
Chuligan Volkswagen
Volkswagen z kolei miał najcięższy rok w swojej historii. Dieselgate czyli uosobienie powiedzenia „Kto mieczem wojuje, od miecza ginie”, naraziło koncern na wielkie straty. Odszkodowania i kary to jedno. Straty wizerunkowe to drugie. Chociaż kto uważa, że największe korporacje są uczciwe i chcą dobra konsumenta, ten powinien zacząć się leczyć. Niezwłocznie.
Dieselgate to mimo wszystko seria pozytywów. Otóż okazało się, że my Polacy nie powinniśmy się tak surowo oceniać. Bowiem kiedy my wlewamy mleko z Lidla do karnistra na benzynę, żeby zaraz oddać karton z reklamacją „jakości wyrobu”, to amerykanie ogałacali swojego Golfy niemal do jeżdżącej ramy, żeby tylko dostać zwrot za zakup samochodu i dorobić sobie na sprzedaży oryginalnych części zamiennych.
VW w USA popełnił bowiem niewybaczalny błąd w regulaminie zwrotów. Chodziło o to, że w związku z aferą ekologiczną zaproponowano przyjęcie samochodów i zwrot pieniędzy. Niestety pisanie wszelkiej maści umów na kolanie, w pośpiechu i stresie zawsze rodzi jakieś błędy. I tak VW nakazywał zwrot samochodów sprawnych, poruszających się o własnych siłach. A jak się okazuje Golf bez maski, błotników, lamp, drzwi i części wnętrza odpala i śmiało może o własnych siłach wjechać do salonu niemieckiej marki.
Po serii takich zwrotów regulamin zmieniono. Niemcy nie mają ręki do promocji polegającej na zwrocie niesatysfakcjonującego towaru.
Kolejny plus to wycofanie się zespołu VW z Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata. Wielu ekspertów wyrywało sobie włosy z głowy po tej decyzji. Ale prawda jest taka, że VW nie miał rywali na swoim poziomie. Miał środki, żeby zbudować samochód rajdowy z rozmachem NASA. Do tego miał środki, żeby zatrudnić najlepszego kierowcę rajdowego startującego w WRC i jeszcze dwóch nie wiele gorszych.
Mnie nie bawiło oglądanie seryjnych zwycięstw Ogiera w swoim Polo. To było nudne jak wcześniejsza dominacja Loeba w Citroenie. A teraz, dzięki odejściu VW mamy najlepszego kierowcę w WRC w jedynym prywatnym zespole w stawce. Wilson, szef M-Sport może wychodzić z siebie, ale będzie mu ciężko stworzyć swoim ludziom takie warunki jak mają ekipy wspierane przez Hyundaia, Toyotę czy Citroena. Konkurencyjność Fiest jest jak zawsze wielką niewiadomą, ale dzięki znakomitej załodze na pewno można liczyć na dobre wyniki.
Nie zmienia to faktu, że seryjnych zwycięstw już nie będzie. Nie będzie dominacji, bo wszystkie zespoły są w miarę równe. To będzie najlepszy sezon WRC od lat.
Dzięki Volkswagen!
MSK