Kryptonim TT-02 – Początek

Kilka miesięcy temu sprawiłem sobie prezent bez okazji. To nic innego jak realizacja kolejnego marzenia z dzieciństwa. To także kolejna finansowa i czasowa studnia bez dna w moim samochodowym uniwersum. Czy jak to wolę ładnie nazywać: kolejna ścieżka w motoryzacyjnym hobby, którą zamierzam lepiej poznać. 

Nie spodziewałem się, że aż tak zainteresuje Was temat tego zdalnie sterowanego modelu. Miałem trochę inne plany wprowadzenia RC (Radio Controled) na RiP. Ale skoro pojawiają się pytania, to chętnie udzielę odpowiedzi. 

Wszystko zaczęło się dawno temu. Ale gdybym miał wskazać jakiś istotny punkt od którego posiadanie takiego modelu zakiełkowało w mojej głowie, to byłaby to jedna z wielu wizyt w sklepie modelarskim Chematic na Bielanach, a konkretniej na znanym z pewnej piosenki osiedlu Chomiczówka. 

To tam pierwszy raz na spokojnie mogłem zobaczyć przezroczyste lexanowe nadwozia Subaru Imprez, Mitsubishi Lancerów i Escortów Cosworthów. To też tam mogłem zobaczyć jak wygląda taki model złożony. Gdzieś indziej sporadycznie udawało się zobaczyć dzieciaka albo prędzej dorosłego śmigającego takimi modelem. W porównaniu do zdalnie sterowanych zabawek, które miałem to było coś więcej. Coś “profesjonalnego”.

I tak mi jakoś przyszło do głowy, że trzeba w końcu to marzenie zrealizować. Bezpośrednie starcie z miniaturowym bohaterem z dzieciństwa mogło skończyć się dużym rozczarowaniem, więc do tematu podszedłem metodycznie. 

Interesował mnie model, który będę mógł złożyć przy wsparciu załączonej instrukcji. Nie jestem mocny w elektrykę i elektronikę ale chciałem w końcu dokładnie poznać jak te sprzęciki działają. Odpadał więc model gotowy do jazdy.

Po drugie zależało mi na modelu, który mogę swobodnie serwisować. Do tego potrzebny jest łatwy dostęp do właściwie wszystkich elementów składowych modelu. Po trzecie rozwojowość, czyli możliwość modyfikacji, gdyby jednak było za wolno, czy w innym sensie “za słabo”. 

Ostatnią ważną rzeczą była możliwość zrobienia modelu tak, żeby chociaż trochę cieszył w formie statycznej. Szczegółowość i wierność odwzorowania szczególnie tych szybkich modeli RC drastycznie odbiega od oczekiwań kogoś, kto przywykł do kolekcjonerskich modeli w skali. A ja wciąż tego punktu widzenia nie potrafię zmienić. Nie zapominajmy też o rozsądnej cenie.

Tę ostrą selekcję przeszła japońska Tamiya, firma którą możecie kojarzyć z plastikowych modeli do sklejania. W większości bardzo zresztą udanych. Tamka ma duży wybór modeli RC. Ale mi najbardziej kojarzy się z rajdówkami i ciągnikami siodłowymi o bardzo dużym poziomie szczegółowości i wizualnej wierności oryginałowi. 

Jednak powolne kruzowanie ciężarówką póki co mnie nie interesuje, dlatego padło na zwinne rajdówki. Już w zeszłym roku widziałem zapowiedź reedycji zestawu z nadwoziem Forda Escorta Cosworth z 1998 roku. 

Na tym etapie pozostało znaleźć sklep w którym dokonam zakupu. Nie jest to trudne, bo ten zestaw oferuje kilku wiarygodnych sprzedawców w Polsce i można po prostu wybrać najtańszą ofertę. Ale jako całkowity amator w temacie RC, zależało mi na tradycyjnym zakupie w sklepie stacjonarnym.

Nie chodzi już nawet o specyficzne i całkiem przyjemne doznanie staroświeckiego zakupu polegającego na odnalezieniu na półce “swojego” zestawu, wyciągnięcie go i zaniesienie na ladę. To raczej dodatek. Chodziło mi o to, że taki zestaw nie jest kompletny w rozumieniu moim i pewnie większości amatorów. 

Do zebrania brakujących komponentów chciałem pomocy sprzedawcy, twarzą w twarz, żeby omówić różnice w opcjach jakie mam i wyborze optymalnych dla mnie rozwiązań. Najłatwiej będzie powiedzieć czego nie dostajemy w zestawie Tamiya TT-02:

  • Serwo służące do skręcania przednich kół
  • Regulator ogarniający pracę silnika i przekazywane do niego i do serwa sygnały.
  • “Pilot” do sterowania modelem i oczywiście odbiornik, który połączy otrzymywane sygnały z pozostałymi elementami samochodu RC.
  • Bateria z ładowarką. I nie, nie są to paluszki.

Z tego wynika, że w pudełku oprócz nadwozia z przeźroczystego lexanu znajdziemy podwozie, silnik, wał napędowy, elementy do złożenia dwóch otwartych dyferencjałów, drążki kierownicze, wahacze, półosie, amortyzatory ze sprężynami i felgi z oponami. Warto też dokupić klej do opon i chociaż sprzedawca zarekomendował “kropelkę” to nabyłem “specjalistyczny”. 

Z tym wszystkim wróciłem do domu i zacząłem dalej wydawać pieniądze. Zamówiłem kalkomanie z myślą o stworzeniu repliki Escorta, którym Janusz Kulig startował w 1999 roku w Rajdzie Polski.

Model składa się seryjnie w większości z plastikowych elementów. Większość z nich można zastąpić aluminiowymi “tuningowymi” zamiennikami. Poskładanie tego do kupy jest dość proste i przypomina pracę z modelem “do sklejania” tyle, że części wyciętych z wyprasek nie kleimy a przykręcamy. 

W zestawie jest też smar do plastikowych łożysk ciernych, które można zastąpić kulkowymi. Co już w niewielkim stopniu zrobiłem. Najwięcej problemów i magicznych zaklęć w języku warsztatowym wywołało sparowanie “nadajnika” tak, żeby wszystko działało jak trzeba. Na szczęście z pomocą przyszedł YouTube.

Jeśli chodzi o nadwozie to doszedłem do wniosku, że przyda się na początek rezerwowe. Takie, które będę mógł przygotować szybciej i mniejszym nakładem pracy, oraz którego nie będzie mi szkoda uszkodzić podczas zapoznawania się z prowadzeniem modelu. 

Niestety kasta Escorta jest niedostępna. Coś tam da się znaleźć w Chinach ale ceny i niewiadoma co do jakości zniechęcają. Wybrałem więc najtańsze pasujące do tego podwozia Fordowskie nadwozie, czyli Focusa WRC 2003.

W tym miejscu mamy gotowy do jazdy model. Prace przy modelu jednak wcale się nie skończyły bo stopniowo dodawałem swoje usprawnienia. Czekam też na pojawienie się w sklepie kolejnych części, które chce dołożyć. O tym opowiem niebawem.

Podsumowując tę część warto podkreślić kilka rzeczy. Po pierwsze koszty. TT-02 gotowy do jazdy to w tej chwili koszt między 800zł a 1200zł. Zależy od wyboru zestawu startowego, nadwozia i wybranych dodatków oraz modyfikacji. Jeżeli więc chcecie kupić fajny model dla dzieci poniżej 10 lat to odradzam. Odradzam też jeśli szukacie czegoś do jeżdżenia po domu. Ten model jest na to za duży i przede wszystkim za szybki.

Po drugie musicie zdecydować czy chcecie bawić się składanie modelu, czy od razu po zakupie musicie pojeździć. Po trzecie trzeba zadać sobie pytanie gdzie chcecie modelem jeździć. Odpowiedź “na zewnątrz” jest niewystarczająca, bo mamy modele wymagające równej i czystej nawierzchni, mamy też modele przystosowane do jazdy w mieszanych warunkach czyli w lekkim błocie, śniegu, szutrach i asfalcie jak rajdówka na podwozie TT-02. Ale mamy też modele do szybkiej jazdy po piachu, głębszym błocie i ogólnie w bardziej off-roadowych warunkach.

Ta lista nie wyczerpuje wszystkich możliwości takich jak drift, off-road w bardziej przeprawowym znaczeniu, modeli skonfigurowanych pod zawody itd. Mój trójpodział wydaje się być tym najbardziej ogólnym i najbardziej przystępnym dla totalnie zielonych w temacie RC.

W następnej części opowiem więcej o modyfikacjach w moim TT-02, a jak starczy miejsca to dorzucę jeszcze wnioski z pierwszych jazd w trudnych warunkach.

MSK