Domfender

A co jeśli poszukując wolności stać nas na więcej? Jeśli Możemy sobie pozwolić na coś więcej niż tani grat z LPG i namiotem wrzuconym do bagażnika? Albo na absolutną bezkompromisowość wykraczającą znacznie po za Coupe z funkcją spania? Odpowiedzią jest Domfender.

Nie chodzi o pieniądze

Mam pewien problem z postrzeganiem campingowych klimatów. I jest to chyba problem większość ludzi, którzy nie połknęli do końca tego bakcyla. Chodzi oczywiście o pieniądze i o przeświadczenie, że taka forma spędzania urlopu powinna być tańsza od tradycyjnej stancji czy hotelu.

I jest to zasadniczy błąd w podejściu. Abstrahując od tego, że to bardziej styl życia, całoroczne hobby niż sposób na dwutygodniowy urlop. Camping to po prostu zupełnie inna para kaloszy.

Moje doświadczenia z tą zabawą pochodzą sprzed wielu lat i rodzinnych wypadów nad morze z Niewiadówką przyczepioną do służbowego auta Taty. Był to czerwony Escort kombi 1.6 z rocznika 1999.

Najdziwniejsze jest to, że dopiero teraz zaczynam lepiej rozumieć tamten sposób na urlop, który o dziwo wówczas był tańszy od tradycyjnego z wynajmowaniem pokoju dla trzyosobowej rodziny i psa.

Odskocznia

Bywało spartańsko ale to wspaniała odskocznia od codzienności. Przytulna przyczepa z wielkim namiotem dawały nadto schronienia także w najgorszą pogodę. No i można był się swobodnie przenosić a decyzja o miejscu postoju zapadała spontanicznie podczas jazdy.

Wydaje mi się, że można się w to wkręcić. Można też pogodzić się z kosztami paliwa i utrzymania mobilnego domu, skoro ten daje nam tyle swobody i doświadczenia tak odmienne od codzienności w bloku.

No ale jednak chciałoby się mieć tam pełną samowystarczalność i odrobinę wygody. Wiecie, tak żeby jednak za mocno się nie odcinać od tego czym dysponujemy przez większość roku we własnym mieszkaniu.

Ten transformers wygląda na rozwiązanie idealne. Wjedzie w trudno dostępne miejsca, zapewnia wszystkie niezbędne wygody z toaletą i prysznicem włącznie. No i ma ten spartański element niezbędny w tego typu przygodach.

MSK