Climbkhana Two

Ken Block wraz  z Hoonigan Media Machine zaprezentowali najnowszy film z serii Climbkhana. Tym razem motoryzacyjny Elvis Presley podbija Chińskie góry w Hoonitrucku, czym za pewne zbierze miliony wyświetleń i jeszcze więcej internetowego hejtu.
Ken (nie) Zawodowiec

Ken Block gdziekolwiek się pojawi, natychmiast budzi hejterskie demony. Zaraz ktoś musi wykrzyczeć głośniej od innych, że to parodia kierowcy, idol gimbusów i tak w ogóle to powinien oddać swoje samochody i kontrakty sponsorskie zdolniejszym. Ale przecież nie o to w jego występach chodzi. Doskonale wiem, że Block nie jest wybitnym kierowcą rajdowym czy rallycrossowym. W zawodach driftingowych nie bierze udziału a i w pewnym sensie swoim dziele – Gymkhanie Grid jest często ogrywany. Od strony sportowej nie jest to zatem postać wybitna, to fakt. Ale Ken robi od lat coś, czego nie potrafią zrobić tacy utytułowani mistrzowie jak Hamilton czy Ogier – przyciąga uwagę do motosportu.

Korzenie

Wiem, że nie każdemu się to podoba i wiem, że siedzenie przed telewizorem podziwiając milionerów wylewających się z loż w Monako jest dla niektórych sednem sportu samochodowego. Mogę to nawet zrozumieć. Jednak dla mnie sednem jest sport bardziej amatorski, albo raczej nie tak nadęty. Block dla nas europejczyków jest ciężko strawny z tymi swoimi głupimi minami i pewnością siebie większą od Teksasu. My tutaj cenimy skromność, powagę i kary za kręcenie bączków po wygranym rajdzie. Ale ja cenię sobie palenie gumy, ryk silnika i przekraczanie granic zdrowego rozsądku. Od mistrzowskiego bolidu F1 znacznie bardziej kręci mnie Mustang „Hoonicorn”, czy F-150 „Hoonitruck”. I tak, lubię jak samochód ma własne imię, choćby było głupie i naiwne.

Ambasador

Blok to jeden z najlepszych ambasadorów sportów samochodowych i pasji do motoryzacji jako takiej. Swoimi Gymkhanami i Climbkhanami trafia do milionów odbiorców zaszczepiając im pasję do motoryzacji. Inspiruje do budowania nietypowych samochodów i palenia nimi gumy dla czystej i nieskrępowanej przepisami radości. I ja to kupuję.

A poniżej najnowszy film Blocka. Jest ciekawszy od całego sezonu 2019 w F1 i mam nadzieję, że zainspiruje wielu do budowania własnych „bolidów” i wyciskania z nich ostatnich soków na treningach i zawodach.

Bo w całym tym szaleństwie najważniejsze jest, by nie zrobić nikomu krzywdy.

MSK