Wrzesień zawsze obfituje w rajdy nawigacyjno-turystyczne. Nie inaczej jest w tym roku. Maraton zaczął się już 2 września w ramach Wołomińskiego Zlotu Pojazdów Zabytkowych. Poznaliśmy lepiej powiat Wołomiński i to bez użycia intinerera. Jak było? I dlaczego relacja jest dopiero teraz?
Rajd Turystyczny
Wrzesień to nie tylko powrót rajdów, ale także mój zwyczajowy czas na dłuższy urlop. Szczęśliwie kalendarze się idealnie zsynchronizowały i przed samym urlopem mogłem w końcu wziąć udział w dobrze znanej Wołomińskiej imprezie.
Zlot, który jak dla mnie jest głównie rajdem nie nosi szczególnych znamion nawigacji. Tutaj stawia się na turystykę i czerpanie przyjemności z jazdy mniej lub bardziej malowniczymi zakątkami powiatu Wołomińskiego. Kolejne punkty w których należy wykonać zadanie lub znaleźć odpowiedź na pytanie określone są w miarę dokładnie w karcie drogowej.
I ta formuła bardzo mi się spodobała. Boczne drogi i ciekawe miejsca jak Muzeum Cypriana Norwida w Dębinkach czy rewelacyjny młyn „Nowość” w Niegowie stanowiły idealną scenerię do nieśpiesznego podróżowania pełnoletnim wozem.
A samochody przyjechały najróżniejsze. Były te nudniejsze jak mój Escort MK4, były też te bardziej opatrzone jak Balerony i Polonezy, ale nie zabrakło też ciekawszych egzemplarzy jak Lancia Delta czy Opel Manta.
Wołomińska organizacja
Organizatorzy nie próżnowali i impreza ponownie cieszyła się patronatami lokalnych władz. Start spod urzędy miasta w Wołominie miał charakter uroczysty. Obiad pod urzędem gminy Klembów połączony był z dwoma zadaniami „zabawowymi”. Meta zaś zlokalizowana była w Rybienku Leśnym położonym nad samym Bugiem. Można więc było rozprostować kości idąc nad rzekę lub przechadzać się między samochodami w ramach zlotu pojazdów zabytkowych zorganizowanym w ramach większego festynu.
Po miesiącu od rajdu w głowie zostały mi wspomniane fajne trasy i atrakcje powiatu wołomińskiego o których nie wiedziałem. Do tego świetna atmosfera, entuzjastycznie wręcz nastawieni „lokalesi” i świetna organizacja w porozumieniu z lokalnymi władzami i sponsorami. Brak itinerera też był fajny, można było się zrelaksować i skupić na turystyce w „zabytku”. Mam nadzieję, że za rok uda się wziąć udział w 20 Wołomińskim Zlocie Pojazdów Zabytkowych. Do zobaczenia!.