Kilka miesięcy temu sprawiłem sobie prezent bez okazji. To nic innego jak realizacja kolejnego marzenia z dzieciństwa. To także kolejna finansowa i czasowa studnia bez dna w moim samochodowym uniwersum. Czy jak to wolę ładnie nazywać: kolejna ścieżka w motoryzacyjnym hobby, którą zamierzam lepiej poznać.