Spotkań miłośników samochodów mamy w Polsce co niemiara. Każde większe, ale i sporo mniejszych miast ma cykliczne “spoty”. Do tego jest wiele wydarzeń odbywających się raz w roku. Ale krajobraz motoryzacyjny europy wschodniej w latach 50 i 60 był zupełnie inny. Bo prawie go nie było. A pasjonaci? Nie żartujmy. Co innego w Ameryce.