Power Big Meet 2023

Power Big Meet to, jak chwalą się organizatorzy, jeden z największych zlotów samochodowych na świecie i największy w Europie. Nie wiem czy tak jest, wiem natomiast, że to wydarzenie które od lat działa na wyobraźnię wszystkich miłośników amerykańskiej motoryzacji. Sprawdźmy jak było w tym roku.

To już nie pierwszy raz kiedy mam dla Was relację z wydarzenia, na którym mnie nie było. Jednak dzięki uprzejmości Michała, który zmęczony naprawianiem swojego Maserati uciekł ze znajomymi do Szwecji, mogę Wam dzisiaj pokazać co dzieje się nie tak znowu daleko od naszych granic.

Z tej uroczej wycieczki na dwie Granady będę miał jeszcze dla Was trochę ciekawych materiałów, ale dzisiaj skupmy się na prawdopodobnie największym święcie amerykańskiej motoryzacji poza USA. Chociaż możliwe, że niektóre edycje wbijałby się w na pierwsze miejsce na Świecie.

Wszystko zaczęło się w 1978 roku w Anderstorp, gdzie odbył się pierwszy Power Big Meet. Następnego roku zlot przeniósł się do Skövde, by znowu przenieść się w 1980 do Jönköping. W 1983 roku Szwedzkie święto amerykańskiej stali gościło w Norrköping. Stabilizacja nastąpiła w latach 1984 – 2016 kiedy to bazą zlotu stał się Johnnisberg. Od 2017 roku Power Big Meet odbywa się w Lidköping. Pewnie dużo Wam te wszystkie miejscowości mówią? Tak myślałem.

Organizator twierdzi, że na zlocie pojawia się nawet do 10 000 samochodów, w zależności od roku. Zresztą nie trzeba żadnych liczb, żeby stwierdzić, że jest tam bardzo grubo także pod względem jakości. Różnorodność samochodów jest niesamowita. Nigdzie bliżej domu nie zobaczymy takiej mieszanki amerykańskich samochodów. A skoro o tym, przejdźmy do zdjęć za które jeszcze raz dziękuję Michałowi.

Power Big Meet

Plymouth Suburban z 1959 roku pięknie łączy kubaturę praktycznego kombi z modnymi skrzydłami.
Dla rodziny wampirów Chevrolet Impala Station Wagon z 1959 roku w czarnym macie. Można ciągnąć Niewiadówkę.
Ford Crestline Sunliner 53′ ze swoim kosmicznym dachem i zupełnie kosmiczny Chrysler Imperial 60′
Chrysler New Yorker Wagon 60′ to już rodzinne podróże z fasonem.
Chrysler wszedł w temat ogonów bez kompleksów.
Ciągać przyczepę Impalą convertible? A w czym problem?
DeSoto Adventurer 1959, Chrysler Imperial 1960 i Dodge Coronet 1957 – Niech ktoś powie, że amerykańska motoryzacja była nudna.
Ford „Shoebox” w klimacie ulicznych zadym.
Rasowy Gasser na bazie Tri-Five Chevy. Szaleństwo!
Nawet takie serce nie odwróci uwagi od naklejki zamiast odręcznego napisu na drzwiach.
Wyścigówki spoko, ale kombi? Wiadomo, że najlepsze.
Wnętrza amerykańskich samochodów z lat 50′ i 60′ to jest osobna historia.
Mercury Monterey 1959 to przykład jak wykorzystać dwukolorowe malowanie także we wnętrzu.
Plymouth Road Runner 1970 w Moparowskim fiolecie i wystającymi gaźnikami. Kozak.
Subtelnie zmodyfikowany Oldsmobile 88 1951 odcina się od czarnego matu i sztucznej patyny.
Ford Customline 1957 zwraca uwagę głównie ciekawie poprowadzoną chromowaną listwą boczną, „brwiami” nad reflektorami i zaostrzonym grillem.
Ścigasz się na ulicach? Kup Forda Galaxie 63′!
Zawsze mi się kojarzył z czymś pomiędzy stylowym cruiserem a agresywnym muscle carem.
Ford Fairline 1956 na Cragarach robi wrażenie ulicznej wyścigówki. Jeździłbym.
Oldsmobile z 57′ w dwóch odcieniach niebieskiego wspaniale ukrywa tylne drzwi. Piękny.
No i to wnętrze! Kolory to jedno, ale spójrzcie na owalne zegary, chromy i piękne spasowanie deski z drzwiami!
Można dostać udaru od nadmiaru bodźców. A zdjęć przecież nawet nie słychać!
Faktycznie tam trzeba chociaż raz pojechać.
To nawet nie istotne, czy to oryginalny Plymouth Superbird.
Jeszcze postawić Chargera Daytona obok i superbohaterowie skompletowani.
Edsel z pinstripami i złotym dachem z brokatem. Jak nikt nie chce, to ja chętnie wezmę.
Z czterodrzwiówki nie będzie fajnego customa. Serio? Jakoś się nie zgadzam.
Stare Buicki mają duży potencjał.
Mercury Montclair ma stylistkę, którą albo się pokocha, albo znienawidzi.
Starszy Montclair łatwiej wpada w oko.
Lincoln Continental z samobójczymi tylnymi drzwiami. Boski i ogromny wóz.
Doprawdy nie rozumiem czego ludzie chcą od Edseli.
Ford Crestline Sunliner nawiązujący do samochodu bezpieczeństwa wyścigów z których wywodzi się NASCAR.
Czy dach może być ozdobą sam w sobie? Może. Koło zapasowe też.
Jak już mówiłem Buick potrafił w skrzydła.
Buick Electra ma najlepsze samochodowe spojrzenie.
No wszędzie tymi Maluchami się wbiją!
Mild custom aż miło. Shoeboxy najlepsze.
Tylne światła w Imperialu 55′ to czyste szaleństwo. Podobnie jak te nieszczęsne haki. Co ci Szwedzi?
Corvette C1 to też grubsza sprawa.
I takie cudeńko pod maską.
Ja bym pewnie poszedł w prostacki czarno-czerwony schemat.
No i tutaj bym został na dłużej.
Bardzo dobrze ogarnięty temat. Bardzo.
Tutaj w ogóle nie ma co kombinować. Tak powinien wyglądać Hot Rod.
Doceniam to brokatowe szaleństwo. Kustom!
Do tematu trzeba podchodzić z jajami i nie bać się krytyki.
Ale uchwyt na telefon to mógłby być jakiś drewniany. Coś w klimacie tiki?
To jeden z najpiękniejszych pysków w historii Forda.
W ogóle Fordy z lat 1937 – 1940 to dzieła sztuki.
Oczywiście Chevrolety też miał swoje dobre momenty.
Piękna linia wyszła. Dobry custom.
A skoro już przy customowych General Motors jesteśmy…
Mat, patyna i stalówki bez kołpaków robią klimat tego Buicka.
Lincoln Premiere 57′ był Fordowskim konkurentem Cadillaca.
Różnorodność rzadkich amcarów zwala z nóg.
Kolejny gustowny Hot Rod.
Grill tego Buicka musi być podobnym koszmarem dla odnawiającego co w Caddym De Ville.
Ale nie ma to jak stara dobra Fordzina w kombi.
I kolejny Fairline. No wybaczcie.
Mercury 49 był bazą najbardziej ikonicznych customów.
Ale hak w Buicku 49′ to już przegięcie. Co oni tym ciągają?
Dodge Custom Royal wygląda jakby uciekł z kreskówki o Króliku Rodgerze.
Gdybym miał wystawić jakiegoś Forda przeciw Chargerowi 69’…
To byłby to właśnie Torino 69′. To był dobry rok.
Mercury Montclaire 64′ to pomnik kwadratu. Pochylona w drugą stronę szyba w koncernie Forda zdarzyła się w kilku modelach. No i ten hak…
Żeby jednak nie było zbyt kwadratowo, przód ma klinowatą linię.
Nie tylko skrzydła, ale też słupki A mogą kojarzyć się z Cadillacami. Tu oczywiście kolejny Olds.
Mercury Monterey 59′ to przykład designerskiego szaleństwa przy projekcie tylnych świateł na dekady przed dającymi nieograniczone możliwości LEDami.
Studebaker Hawk, jak to Studebaker. Jest inny, ale w tym tkwi jego piękno.
No i całe szczęście nie ma haka holowniczego.
Dodge Custom Royal 59′ w dwóch odcieniach różu to coś wyjątkowego.
Bo wyjątkowym trzeba być, żeby się odnaleźć w tej kolorystyce.
Co nie zmienia faktu, że to piękny samochód.
Podejrzanie dużo Buicków wpadło mi w oko.
Ale tutaj to kolor zrobił robotę. I ta lampka w chromowanej łezce na tylnym błotniku.
Jeszcze jeden bardzo fajny Hot Rod.
Lakier petarda, ale nigdy do końca nie byłem fanem kultowych Moon Disców.
Olds i Buick na dwa niebieskie sposoby.
I kolejny Lincoln Premier. Róż nie tylko dla Cadillaców!
Tył przedłużony tzw. Continental Kit’em, czyli półką z kołem zapasowym.
Widzę, że patyna na lakierze może być, ale chromy muszą być nieskazitelne.
Chrysler Imperial 61′ zarezerwowany był dla zamożnej klienteli.
Mówię Hot Rod, myślę o czymś takim.
Mercury w pięknym kolorze, którego nawet nie umiem nazwać. Dla mnie to zielony.
I widoczek z takiego tam Szwedzkiego lotniska.
Różne pomysły na przednie reflektory. Nawet z okrągłymi kloszami można pokombinować.
Chevrolet Chevelle w kombi. Nie ma lepszego pomysłu na muscle cara. Nie ma!
Ale te kolory to jest jakieś szaleństwo.
Wnętrze tego Desoto trzyma fason. Dlaczego później wszyscy zaczęliśmy jeździć smutnymi pudełkami?
Te Fordy też uwielbiam.
Flathead i ładnie przycięty dach robią robotę. Dwa odcienie lakieru też.
Poezja.
Kto by chciał Cadillaca mogąc mieć takiego Lincolna?
O kurza stopa! Nie odkleiłbym się od tego Mercurego!
Kolory, chromy, kształty. Wszystko tutaj robi robotę.
Kombiaki to też wyśmienite bazy na customy.
Ale pamiętajmy też o najstarszych.
Widać, że ten Chrysler to sprawa bardzo osobista.
I jeszcze Ford LTD z „drewnem”. Chowane światła robią klimat.
I żegnamy się z Power Big Meet tym diabelskim Chevroletem P30 Allegro (chyba)

I tutaj kończymy wizytę na Power Big Meet 2023 w Szwecji. Michał ostro fotografował sprzęty 7.07, a ja czym prędzej przechwyciłem materiał i oprowadziłem Was po co ciekawszych eksponatach. Mam nadzieję, że bawiliście się dobrze i nakręciliście do wyjazdu na północ za rok!

Pełna fotorelacja Michała ze zlotu TUTAJ

MSK