Jadąc na tę imprezę nie spodziewałem się, że zrobię tyle zdjęć Mercedesów, niczym się nie zdenerwuję i dojdę do wniosku, że granie ilością wcale nie gwarantuje sukcesu. Ale najdziwniejsze jest to, że nic konkretnego nie utkwiło w mojej pamięci…
Jest jeden zgrzyt który chciałbym pominąć ale jakoś nie potrafię. Bezpardonowa, destrukcyjna i niepotrzebna walka na wyniszczenie. Nie jestem kumplem żadnego z organizatorów Auto Nostalgii. Nie jestem też ani jej fanem ani przeciwnikiem. Dokładnie tak samo jest w przypadku targów organizowanych w w centrum wystawienniczym Ptak.
Patrząc na to wszystko maksymalnie nieutralnie nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Ptak gra bardzo nie fair wciskając się w termin AutoNostalgii. Szkoda, że i tutaj wychodzi posmak Słomczyńskiej kiełbasy.
Wiemy już z poprzedniego wpisu, że Dawid poradził sobie bardzo dobrze. A Goliat?
Gigant znowu wsadził dużo wysiłku w organizację i marketing. O targach było można się dowiedzieć z plakatów, radia i oczywiście internetu. Popieram popularyzowanie naszej pasji, więc oczywiście traktuje to jako zaletę.
Organizacja wydaje się być znacznie poprawiona. Nie było dantejskich scen jak na ostatnim Warsaw Moto Show. Być może dlatego, że piękna długo wyczekiwana pogoda i walka na wyniszczenie z Auto Nostalgią sprawiły, że tłumów nie było.
A to dziwne, bo trochę darmowych wejściówek poszło w świat. Sam skorzystałem z zamieszczonej w Automobiliście.
Jeśli chodzi o najważniejsze to muszę przyznać, że część targowa wypadła całkiem nieźle. Sam spędziłem trochę czasu na stoiskach dystrybutorów narzędzi i chemii. Zobaczymy czy coś wyjdzie z tych kontaktów. Klientem jestem wszakże niezamożnym.
A samochody? Pięknych maszyn nie brakowało. Niestety mam poczucie lekkiego bałaganu w rozstawieniu stoisk i ciężko mi teraz przywołać z pamięci jakieś większe ciekawostki. A było co oglądać. Oprócz sporej ilości pojazdów aż nazbyt dobrze znanych, nie brakowało wyjątkowych i liczących sobie już dziesiątki lat Mercedesów czy pięknych i małych BMW z początków działalności marki.
Mnie szczególnie ucieszyło spotkanie z Escortem MK II, Anglią, modelem T. Z maszyn amerykańskich nie zabrakło Ranchero, dragowego Camaro Z28 z potężnym blowerem i sporej kolekcji skrzydlatych Cadillaców.
Obiektywnie Goliat nie zawiódł. Darmowe wejście (z wycinanką z gazety), dużo samochodów (trochę mniej tych ciekawych i jeszcze mniej tych nie spotkanych wcześniej) i brak tłumów pozwoliły dobrze spędzić czas pod Nadarzynem.
Ale koniec końców coś było nie tak. I z nie małym zdziwieniem muszę przyznać, że AutoNostalgia mimo słabszej oferty wywołała we mnie cieplejsze uczucia.
Bo w tej starszej motoryzacji chodzi właśnie i uczucia i emocje. Suche liczby i tępa siła nie są tutaj najsilniejszą bronią.
MSK