Lord stał się gwiazdą brytyjskiej sceny „old Fordowej” chociaż nie jest wybitnym kierowcą, nie ma największej kolekcji, ani tym bardziej warsztatu wydającego na świat motoryzacyjne brylanty. Chociaż to ostatnie jest kwestią przyjętej skali.
Russel jak wielu Brytyjczyków w średnim wieku doskonale pamięta czasy świetności brytyjskiej motoryzacji. To w czasach ich młodości na ulicach zaczęły pojawiać się samochody projektowane z myślą o młodych, żądnych adrenaliny i przygód kierowcach.
To także czasy, kiedy Ford Motor Company umiarkowanie radził sobie z globalizacją, co owocowało w dość silnym podziale na Fordy amerykańskie, niemieckie, brytyjskie i australijskie. Lord należał do grupy miłośników brytyjskich Fordów. A Escort niosący powiew świeżości po nudnawej Anglii stał się jego obsesją na całe życie.
Nie dziwi więc, że przez ręce Russela przewinęło się dotąd ponad pięćdziesiąt Escortów. Głównie MK I, ale były też MK II i Cosworthy, seryjne, modyfikowane i homologowane rajdówki. Przez wiele lat na wyspach tylnonapędowe Escorty były lubiane, ale ich powszechność sprawiała, że były bardzo tanie. Często więc nie opłacało się ich naprawiać po spotkaniach z twardymi przedmiotami czy na skutek niespodziewanego w Fordzie ataku korozji. Nie dziwi więc taki dorobek brytyjskiego maniaka błękitnego owalu.
Maniak to dobre słowo. I chociaż na brytyjskiej scenie Russel nie wyróżnia się wielkością kolekcji, historią posiadanych egzemplarzy, czy jakimś „projektem życia” to przez manię, którą na wyspach nazywa się mianem „escortosis” stworzył prawdziwy brylant wśród Escortów. I to niemal dosłownie.
Bycie londyńskim jubilerem niesie za sobą pewne zalety. To dobre źródło finansowania miłości do starych Fordów. To także znakomita szkoła cierpliwości i umiejętności skupiania się na szczegółach. To także możliwość stworzenia modelu samochodu w całości ze szlachetnych materiałów.
Wszystko zaczęło się od miniatury Escorta MK II w wersji rajdowej. Mówiąc konkretniej, Russel stworzył miniaturę w skali 1:25, używając do tego srebra, złota i diamentów. Tak, to nie aluminium, to srebro! Same materiały użyte do budowy modelu są warte około 90 000 Euro. Do tego należałoby doliczyć niezliczone godziny pracy jubilera.
Jednak na tym Lord nie poprzestał. Po złapaniu oddechu i przyjęciu fali dziennikarzy przystąpił do budowy swojego ukochanego Escorta MK I. Będzie to wersja uliczna z szerokimi błotnikami. Russel aktualnie pracuje nad modelem, który ma być większy od poprzedniego. Zachęcam do śledzenia instagrama i facebooka Lorda, gdzie na bieżąco prezentuje postępy prac. Wierność detali powala! Iście jubilerska robota.
https://www.bbc.com/news/uk-england-essex-45969012
MSK