Lee Iacocca zapisał się na kartach historii motoryzacji jako ojciec przełomowego Forda Mustanga i nie mniej innowacyjnego dla swoich czasów Chryslera Voyagera. Lee przyłożył rękę do powstania motoryzacyjnego bóstwa młodzieńczego szaleństwa, a potem dołożył motoryzacyjnego bożka ogniska domowego. Dwa różne żywioły i ten sam cel. I właśnie z taką myślą zabrałem się za lekturę.
Coś osobistego
Autobiografia Lido Anthony Iacocca powstała przy współpracy z Williamem Novakiem w 1984 roku. Był to czas kiedy Lee był na drugiej fali swojej imponującej kariery. Kiedy więc znalazłem na stoisku jakiegoś antykwariatu lekko zmęczone wydanie biografii nie miałem wątpliwości, że za chwilę poznam gruntownie kulisy powstania dwóch motoryzacyjnych legend. I to z pierwszej ręki.
Nie mogę powiedzieć, żebym zawiódł się treścią. Jednak prawda jest taka, że to nie Mustang i Voyager są tutaj głównymi bohaterami. Po pierwsze autobiografia Lee wydaje się być rodzajem zemsty wymierzonej w znienawidzonego Henrego Forda II. Po drugie, jest to swoista laurka na własną cześć. Pomnik idealnego stratega, biznesmana i menadżera w jednym.
Lepiej od kulis powstania Mustanga, poznamy kulisy pracy w Ford Motor Company ze szczególnym naciskiem na Henrego II. Od kiedy ten zwolnił Lee z Fo. Mo. Co. panowie stali się niemal śmiertelnymi wrogami. Do tego stopnia, że sam Lido w jakimś stopniu obciąża Forda winą za śmierć żony.
Zdaję sobie sprawę, że duża część z tego co czytamy w biografii na temat wnuka założyciela Ford Motor Company jest prawdą. Jednak Lee mniej lub bardziej świadomie pomija wątki, które mogłyby w oczach czytelnika przysporzyć odrobiny sympatii Henryem. W całej książce nie pojawia się ani razu wątek mocniejszego zaangażowania w wyścigi NASCAR, o Le Mans 1966 nie wspominając.
To tylko biznes
Iacocca jak przystało na rasowego Prezesa lubi się chwalić. To gość, którego nie chcecie spotkać w korporacji nad sobą. A pewnie spotkacie. Wiem, że ja bym u niego długo nie popracował. I rozstanie byłoby wynikiem obustronnej inicjatywy.
Polecam Wam nadrobienie tej lektury z jednego powodu. Pokazuje, że w biznesie samochodowym nigdy nie był tego całego romantyzmu, heroizmu i baśniowej otoczki o której tak lubimy myśleć.
Samochody budowano dla zysku. Mustang był produktem przemyślanym tak, by osiągnął możliwie największe dochody i udział rynkowy. To co zrobiła z nim później popkultura to już zupełnie inna sprawa.
I wreszcie, biznes samochodowy to polityka. Taka jak kredyty gwarantowane od rządu USA dla Chryslera, który tonął. A w świecie biznesu bez cienia żenady zmienia się zdanie o 180 stopni w zależności od punktu siedzenia.
Dowiecie się także, że syn włoskich imigrantów marzył o wielkiej Ameryce, znacjonalizowanym przemyśle i interwencji państwa w walce ze zbyt silną konkurencją z Japonii.
Przeczytajcie koniecznie Autobiografię Lee i dajcie znać, czy polubiliście tego gościa, czy tak jak ja niekoniecznie.
Mój egzemplarz został wydany nakładem: Książka i Wiedza – Warszawa 1990, Wydanie I. Oryginał został wydany w 1984 roku w USA. Książkę bez problemu znajdziecie w księgarniach internetowych w cenie poniżej 40zł. Możecie też szukać tańszych, używanych egzemplarzy w antykwariatach.
MSK